Wszyscy wiemy, że w Jesionikach powstaje nowy ośrodek trailowy, koparki pracują tam za sto sześć, żebyśmy mieli gdzie jeździć. Jest piątek rano, a ja wiem, że chcę iść na DéeM. Dwa miejsca w samochodzie są wolne, ale kto jedzie? Ja naprawiam rower dla Filipa, a Vojta zamierza go sobie kupić. Petr i Pavel są już gdzieś pod Ołomuńcem i pytają gdzie jesteśmy, mówię, że za godzinę wyjeżdżamy. To nie była godzina, ale dwie. W sklepie dostajemy piwo i kiełbaski i ruszamy, jest dokładnie 20:05 CET.

 

Do Dolní Moravy docieramy na godzinę przed północą, rozbijamy namioty, pijemy piwo i idziemy spać. W sobotę rano budzi nas strażnik z informacją, że nie ma nas w obozie i mamy składać namioty. Dobrze. W ostatniej chwili dostrajamy rowery, zakładamy ochraniacze i z niecierpliwością ruszamy do wyciągu.

 

Pogoda dopisuje, idziemy na górę i cieszymy się widokiem i wszystkim, co oferują Dolne Morawy. Jest wiele rzeczy, ale nas interesuje tylko jedna - szlaki! Zdejmujemy rowery z wyciągu i kierujemy się do bramek, mała rozgrzewka i ruszamy! Na rozgrzewkę wybieramy się niebieskim szlakiem Peasant Flow Trail. Jeden, dwa, trzy wstrząsy i motor jedzie, prawie leci. Jesteś po prostu podekscytowany, aby iść tak ciężko, jak tylko możesz. Możesz się ładnie pochylać na zakrętach, możesz ładnie latać między wybojami. Co tu dużo mówić, piękny siedmiokilometrowy flow aż do wyciągu, tylko kiedy robi się bardzo kolczasto, pod koniec trasy boli cały człowiek. Na drugi bieg wyruszamy czerwonym szlakiem leśnym.

Boules, ławki, ogródek skalny. Dobra, to co innego. Kiedy osiągniesz maksymalną prędkość, wszystko pięknie się na siebie nakłada. Jeśli się nie uda, to nic nie szkodzi, w zasadzie możesz przejść nad lub dookoła każdego skoku. Niestety szlak leśny nie jest jeszcze ukończony, więc kierujemy się na czarny szlak mamuci. Widzieliśmy kilka filmów, więc wiemy, w co się pakujemy. Połączenie flow i burdelu jak las dał. Krawędź tu, krawędź tam. Trzeba trochę pojeździć, trochę polać, wybrać właściwy szlak między skałami i korzeniami.  Przy trzecim przejeździe wiemy już, co robić. Płynąć jak świnia, czy raczej jak mamut? To jest to, co lubię, najbardziej lubię nasze skoki, to jest trochę dudnienie w lesie, ale to też o to chodzi. Wyciąg działa do 20:00, my chcemy zdążyć na tor bobslejowy, więc kończymy jazdę nieco wcześniej, w końcu to drugi najdłuższy w Europie, a tego się chce! Wspaniałe doświadczenie, wracamy do samochodów, rozbijamy namioty na noc, grillujemy coś i ruszamy na kolejny dzień.

 

Wieczorny deszcz trochę popsuł nam humor, ale wierzymy, że niedziela będzie w najlepszej formie jak sobota, mamy załadowane tory i mamy nadzieję, że będzie czas na trochę poszatkowania. Na rozgrzewkę zrobimy klasyczny Chłopski Szlak, lecąc z górki, jak mawiał jeden z Polaków. Szlaki są w zasadzie suche, a nocny deszcz tylko im sprzyjał. Na kolejnych przejażdżkach łączymy początki z Leśnym lub Chłopskim szlakiem, a na skrzyżowaniu kontynuujemy z Czarnym Mamutem. Wzdłuż szlaku znajdują się piękne flagi TopOnTrail, nie tylko reklamują, ale też spełniają swoją rolę, można się zorientować czy jest wietrznie czy nie. Niestety dziś wieje, nie pozwolimy by zepsuło nam to jazdę, czekamy w otwartych miejscach, w lesie nie przejmujemy się i jedziemy. Mimo, że czasem wieje, cieszymy się z tego jak tylko możemy. Pod koniec jazdy mamy małą sesję na ostatnim odcinku Mammoth Trail, skoki tutaj są naprawdę chude. Jest trochę kolców, trochę salta i jeden niefortunny pulflip. Pete skończył, pakujemy się na cały dzień i wracamy do domu.

 

Jak to wszystko podsumować? Po prostu weekend w górnej części szlaku. Angielski TopOnTrail i jesteśmy w domu! Park linowy w Dolnej Morawie spodoba się każdemu, czy to amatorowi, czy doświadczonemu zawodowcowi. Tutejsze trasy są dostrojone w 100%, wszystko jest robione z myślą o bezpieczeństwie rowerzystów. Nie możesz przyjechać? Nieważne, skoki to albo ławeczka albo stepupy. Nie chcesz lecieć? Będziesz się pięknie przemieszczać.

 

Chcesz spędzić przyjemny weekend na rowerze? Wsiądźcie do samochodu i wybierzcie się na porządną przejażdżkę rowerową po Dolnych Morawach.